Każda urzędująca po 1989 roku władza chciała ten ruch punkowy zagarnąć dla siebie. To ewidentne nadużycie. Nawet w filmie Andrzeja Wajdy o Wałęsie wykorzystuje się muzykę punkową, zakłamując sytuację, bo przecież punk nie był ruchem politycznym. Jeśli już, to raczej antypolitycznym. Powiedziałbym, że ruch punkowy był anarchistyczny, nie zaś prosolidarnościowy. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć, czym był punk, niech najlepiej poczyta teksty Sławka Gołaszewskiego.
Robert Jarosz „To nie są tak naprawdę poważni artyści. Rozmowa ze Zbigniewem Liberą”
Didaskalia.
„Ojciec…”
Odnotujmy: Konrad Wojciechowski „Ojciec polskiego reggae miałby teraz 65 lat. Właśnie ukazała się jego pierwsza płyta”, gdzie wiele ciepłych słów – choć zbyt pocięte jednak, mówiliśmy więcej :–)
Zaś płyta jest już dostępna.
mr m.
„Dziady Inwokacje”
Specjalny projekt Sławka Gołaszewskiego dokończony po jego śmierci przez przyjaciół. Krótka ale ważna wielopłaszczyznowo płyta. (…)
W projekcie „Dziady Inwokacje”, oprócz Gołaszewskiego i Strembickiego, udział wzięli Funkastik Riddim Band (Bartek Szemis, Paweł Żukowski, Leszek Zbroziński, Sławek Pawlak) oraz goście: Krzysztof Ostas, Jerzy i Jonasz Słomiński, Jerzy Mazzoll i Wojciech Konikiewicz. Produkcją dźwięku zajęli się Jarosław Książek i Piotr Strembicki w Double Kick Studio.
(więcej info oraz szansa nabycia – na stronie „Manufaktura Legenda”)

Czas przeszły.
Kultura jest i powinna być ciągłością. Bunt? Też. Ale i bunt jest przecież ciągły. A choć „składam” tę książkę normalnie (czyli cyfrowo) – wiem, że powinna być złożona ręcznie. (To dziś jeszcze możliwe – lecz o wiele, wiele droższe, z oczywistych powodów. Maszyna jest tania, bo szybka.)
Dlaczego ręcznie? Myśli tu zawarte wymagają skupienia…
mr makowski
„O obrazkach w tej książce. »Regementarz« Sławka Gołaszewskiego”
str. 428
„…wtedy nie ja jeden nagrywałem jego audycje…”
Mówił trochę za trudnym językiem, ale dla nas, licealistów, było to bardzo dobre: ciągnął słuchaczy w górę, przy okazji muzycznych wtajemniczeń wzbogacając także ich zasób słów. Na tym powinna polegać misja radia publicznego, czyż nie? Choć może lepiej kwestii misyjności przy tej okazji nie wyciągać. Po pierwsze, wówczas wszystkie radia były „publiczne”, po drugie z powodu jego audycji o mało nie wyrzucono mnie ze szkoły: żeby zdążyć do domu na 15.10, kiedy się rozpoczynały, musiałem we wtorki wagarować z przypadającej o tej porze lekcji niemieckiego. I wtedy, i dzisiaj uważam, że było warto.
Michał Okoński
„Nauczyciel oddychania”
„Future in the Past”
Filozofia mówi o niczym. A gdy już coś powie, okazać się może, że ktoś to usłyszy. I drobny ten fakt daje impuls, pobudzający fantazję. I powstają nowe teorie i utopie. Źródłem ich jest owo nic, głoszone przez filozofię.
- To nic nie znaczy, niczego nie nazywa,
To nic nie znaczy, tylko trwa.
Co byś nie mówił – zawsze prawdziwe,
To nic nie znaczy, tylko daje znak.
SNUZ „Inne Historie” (1999)
BAS TAJPAN & JUNIOR STRESS (2012)
N-JAH-BINGHI
Bębny: Jura Sound (Jawa/Dj OK/Junior Stress)\Tekst: Sławomir Gołaszewski
Produkcja muzyczna: Jura Sound & Mothashipp
Produkcja video: Szumna Pictuers Entertainment
W rolach głównych:
Sławomir Gołaszewski oraz
Anna Szemis – Edera Wolf
- Informacje o nas
Możemy Ci skręcić krótką formę filmową!
Nagrywanie obrazu wideo Full HD o rozdzielczości 1,920 x 1,080 w trybie 50p (50Hz) w formacie AVCHD Progressive oraz MP4, lub w 24p w formacie AVCHD w zależności od planowanego wykorzystania i etc.
„GO OST”
Der Zorn Gottes in Rock gegossen – nicht umsonst hieß die Debütsingle von Armia „Aguirre“. Vermittelndes Mastermind der Armia-Ursprungskonstellation, Ideengeber und Gast auf vielen Armia– und Izrael–Platten war Sławomir Gołaszewski.
Klarinettist und Betreiber eines psychedelischen Projekts namens Asunta, aber vor allem Philosoph, der nach alten scholastischen Methoden studiert hatte, und davon ausgehend Verbreiter der Rasta–Philosophie in Polen.
Darüber hinaus fungierte Gołaszewski als Kompilator der ersten wirklichen Underground – LP „Fala“, die 1985 als eine Art Soundtrack zum gleichnamigen Jarocin – Dokumentarfilm erschien und neben vielen aktuellen Sounds zwischen Punk und Reggae auch ein Stück der längst aufgelösten Kryzys präsentierte.
Als mich die Armia–Wucht zum ersten Mal traf, kam sie natürlich aus dem Radio: 14. Mai 1988, bei DT64, im „Parocktikum“, wo sonst. Holger Luckas im Bericht über das zweite „Marchewka–Festival“ in Warschau (die dritte Reisen der anderen): „Schneller, intelligent gespielter, abwechslungsreicher Punk. Brylewskis Gitarrenspiel überzeugte derart, dass zumindest optisch waschechte Punks am Rande der pogo–tanzenden Meute in schönster Siebziger–Jahre–Manier verzückt die Phantomgitarre bedienten… Zu Gesang, Gitarre, Bass und Schlagzeug gesellte sich ein Hornist, der Banan heißen soll und auch bei anderen Bands dieses Festivals mitwirkte, bei KULT und T.LOVE.
Sein charakteristisches, wuchtiges Hornspiel erinnert an den Bläsereinsatz bei Laibach.“
Die aber kannte ich noch gar nicht, und so war das Stichwort für mich wahrscheinlich „pogo–tanzende Meute“. In eine solche warf ich mich dann ja auch im nächsten Jahr, inzwischen selbst Mitglied einer ganz anderen Volksarmee. Verzweifelt–ekstatischer Urlaubspogo in der Werner–Seelenbinder–Halle, Ende September 1989, als die DDR in den letzten Zügen lag, man nur noch nichts davon wusste, sondern allein das Gefühl hatte, es müsste nicht nur, sondern es würde sich bald etwas ändern. Man selbst sein Leben sowieso. Armia hingegen, die den Saal mit ungewohnt professioneller Härte aufmischten,
kamen da schon aus einem sich rasant ändernden Land.
Was ich zudem vorher schon kannte, war der Song „Anti-Armia“, ein beliebter Pogo–Track von Die Firma, eine sehr freie englisch–deutsche Cover–Version der Bandhymne „Niewidzialna Armia“, deren Text im Booklet einer ihrer Kassetten zu finden war, die ich 1987 nach einem Konzert im Berliner Jugendklub Tierpark erworben hatte:
- Unsere Herzen sind wie Knoten
Unsere Gedanken sind wie Schatten
Unsere Momente sind wie ein Jahr
Unsere Tage sind wie die Nächte
Unsere Worte sind wie Blut
Unsere Schritte sind wie ein Regen
Unsere Augen sind wie ein Traum
Unser Leben ist wie ein Song
Wir sind die Lacher, die allmächtigen Lacher
Wir singen von der vergessenen Fülle
Wir sind die angesiedelten Siedler
Wir sind eine Armee
Wir sind die unsichtbare Armee
In rauchig leidvoller Stimme von der später als Stasi–IM enttarnten Bassistin und Sängerin Tatjana [Besson] ins Mikro gestöhnt beziehungsweise gedröhnt… Gänsehaut. Oder auch ein wenig: gesungene Poesie am romantisch gekräuselten Rand zum Kitsch. Je nach Betrachtungsoder Hörwinkel. Im Original zitiert zudem auf jenem Armia–Plakat, das mir in Swinoujscie geschenkt worden war.
- GO OST
Klang – Zeit – Raum
by
Alexander Pehlemann
© Ventil Verlag 2o14